Prenumerata
Sucha 35B
30-601 Kraków

OPTYKA MIŁOSIERDZIA

O trudnościach związanych z regulacją płodności małżonków z ks. prof. Andrzejem Muszalą, kierownikiem Poradni Bioetycznej przy Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie, rozmawia ks. Grzegorz Szczygieł MS

Małżonkowie mają współżyć ze sobą tak, żeby była zachowana jedność, miłość oraz płodność. Wszystko jest w porządku, dopóki tacy przekonani do nauczania Kościoła małżonkowie nie usłyszą na przykład od lekarza, że w ich sytuacji zdrowotnej kolejna ciążą to śmierć dla kobiety. Co wtedy? Czy mają nie współżyć do menopauzy?
Zacznijmy od pytania, po co ludzie zawierają małżeństwo. Czynią to, po to, żeby utrwalić oraz rozwijać swoja miłość, a po drugie, żeby urodzić i wychować dzieci. Oczywiście są jeszcze inne cele, zwłaszcza społeczne, małżeństwa i rodziny, ale te dwa są najważniejsze; trzeba zrobić wszystko, żeby były one realizowane. Przechodząc do aktu małżeńskiego, jest on najwyższym wyrazem miłości, czyli realizacją tego pierwszego celu. Mąż i żona w akcie małżeńskim stają się jednym ciałem. Te akty są dobre, piękne i chciane przez Boga. Powinny być one zachowane w małżeństwie i to jest naprawdę bardzo istotne. Wszystkie normy związane ze współżyciem naturalnym mają zabezpieczyć pewne moralne granice, żeby nie dochodziło do perwersji seksualnych czy używania drugiej osoby jak rzeczy, nieszanowanie jej ciała, przez co mogłaby ona cierpieć. Zakładamy, że współżycie małżeńskie jest normalnie prowadzone do momentu takiej diagnozy. Tutaj nie mamy żadnych wątpliwości. Nagle przychodzi sytuacja absolutnie wyjątkowa, więc teraz wchodzimy na drogę indywidualnego rozeznania i to jest zadanie dla duszpasterza.

W jaki sposób może pomóc duszpasterz?
Duszpasterz bierze przez Bogiem odpowiedzialność za mądre towarzyszenie małżonkom. Jeżeli ktoś się zgłosi do niego z taką kwestią, to jego obowiązkiem jest wesprzeć taką parę i pomóc jej. Musi się modlić do Ducha Świętego i rozeznać, co powiedzieć, co doradzić, w jakim duchowym stanie są ci małżonkowie. Ma pamiętać o zdaniu Jezusa: „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie” (Łk 12, 48). Kapłan może zapytać, jak oni widzą tę kwestię, czy są w stanie nie współżyć przez następne lata, aczkolwiek – powiedzmy – to jest postawa heroiczna i zastanawiam się czy powinniśmy w ogóle stawiać takie pytanie. Ale jeżeli sami małżonkowie powiedzieliby, że decydują się nie współżyć i ofiarują to Panu Bogu, to duszpasterz może tę ich decyzję próbować podtrzymać. Oczywiście mogą sobie świadczyć miłość również na inne sposoby, np. przez pocałunki, przytulenie, czyli to nie wyklucza jakiejś formy bliskości cielesnej. Z drugiej strony brak aktów małżeńskich może skutkować rozpadem małżeństwa. Dlatego nie powinno się z nich rezygnować.

To z pewnością bardzo trudna decyzja i dla małżonków, i dla kapłana, który chce im pomóc.
Mamy tu do czynienia z poważnym dylematem: akt małżeński nie jest aktem jednej osoby, tylko dwóch. Jeżeli komuś powiedziano by: „Pan nie może pić, bo umrze, a każda kropla alkoholu to śmierć”, to on może zaprzeć i nie pić. To jest jego osobista decyzja i akt jednej osoby. Ale w przypadku zbliżenia cielesnego małżonków mamy dwie osoby. Może się zdarzyć, że kobietę stać na heroizm, tzn. że jest w stanie nie współżyć, ale męża nie. Albo na odwrót. Musimy się liczyć z obiema stronami. Czy w ogóle kobieta powinna się wówczas „zaprzeć” i nie współżyć? (…)

 

Zachęcamy do lektury całego wywiadu ks. Grzegorza Szcygła MS z ks. prof. Andrzejem Muszalą, jaki zamieszczamy w najnowszym 4/2021 numeru naszego dwumiesięcznika „LaSalette” Posłaniec Matki Bożej Saletyńskiej z tematem głównym <<Otwartość na życie>>.

 


Zostań prenumeratorem naszego saletyńskiego dwumiesiecznika!

Szczegóły – >TUTAJ


.

 

.

You may also like
Otwartość na życie – zapowiedź numeru 4/2021