Czas to MIŁOŚĆ
Błogosławiony kardynał Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia, stwierdził: „Ludzie mówią »czas to pieniądz«, a ja wam mówię »czas to miłość«!”. Kiedy zacząłem zastanawiać się nad tą ideą, aż się zdumiałem, jak mocno przenika ono każdą sferę ludzkiego życia. Mówiąc najkrócej: czas, który został nam dany, jest darem Boga, a naszą powinnością jest wykorzystać go najlepiej, jak potrafimy. Nie da się tego zrobić bez przepojenia miłością wszystkiego, co robimy.
Przeciwstawienie miłości pieniądzowi nie jest – w kontekście czasu – przypadkowe. Powiedzenie „czas to pieniądz” zakłada egoizm, skoncentrowanie na sobie, a w sensie dosłownym – czas poświęcony na takie zarobkowanie, w którym widzi się jedynie to, ile można z tego zajęcia „wyciągnąć”, a nie widzi się innych wokół nas. Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego tak wielu taksówkarzy „piratuje” na ulicach, jeżdżąc szybko i niebezpiecznie. Wytłumaczenie jest – tak mi się przynajmniej wydaje – proste: dla nich rzeczywiście „czas to pieniądz”. Im szybciej dowiozą klienta na miejsce, tym szybciej będą mieli następnego, a więc kolejną szansę na zarobek. W takim kluczu nieważne się staje, że czasami zajadą komuś drogę… W logice streszczonej w słowach „czas to pieniądz” nie ma miejsca np. na spotkanie z przyjacielem, które nie ma konkretnego celu. To niepotrzebna „strata” czasu, który można było przeznaczyć na bardziej „pożyteczne” zajęcie, czyli na zarabianie pieniędzy.
W logice „czas to pieniądz” wszystko ma służyć mojej korzyści – materialnej czy innej. Zupełnie inaczej jest w logice „czas to miłość” – wtedy spotkanie z przyjacielem, spędzony z nim czas stanowi cel sam w sobie i nie musi służyć niczemu innemu jak tylko pogłębieniu naszych relacji.
Swoistym poligonem doświadczalnym powiedzenia „czas to miłość” jest narzeczeństwo, a później małżeństwo i rodzina. Miłość powoduje, że chcemy spędzać z sobą każdą wolną chwilę. Co to za miłość narzeczonych, w której unikają oni spotkań? Co to za miłość małżonków, w której tak planują zajęcia, by się w domu jedynie mijać i – broń Boże! – nie spędzać z sobą zbyt wiele czasu?
Zresztą nie wystarczy sama obecność! Bo co to za obecność, w której mąż po przyjściu z pracy chowa się za płachtą gazety lub jedynie patrzy w ekran komputera, a żona skrywa się przed nim w kuchni? Co to za obecność, w której rodzice, choć są w domu, nie znajdują czasu na rozmowę z dziećmi, na wniknięcie w ich problemy, na wspólne zabawy, wycieczki itd.? Nieprzypadkowo mówi się dziś o ojcach nieobecnych w domu, jeżeli nie fizycznie, to mentalnie – czyli schowanych w swoim świecie i nie interesujących się tym, czym żyją córka bądź syn. Nie wystarczy więc samo bycie w domu. Musi to być obecność efektywna, która pogłębia wzajemne relacje. Wtedy dopiero będziemy mogli powiedzieć, że w tej rodzinie „czas to miłość”.
(…)
Przeczytaj cały felieton Jaromira Kwiatkowskiego, jaki zamieszczamy w numerze 6/2021 „LaSalette” Posłaniec Matki Bożej Saletyńskiej z tematem przewodnim <<Czas to MIŁOŚĆ>>.
Zostań prenumeratorem naszego saletyńskiego dwumiesiecznika!
Szczegóły – >TUTAJ
.
.