Prenumerata
Sucha 35B
30-601 Kraków

CZAS RODZINNY

 

o organizacji czasu w rodzinie z Agnieszką Walicką-Chmiel – matką piątki dzieci, pedagogiem, autorką bloga „Wyzwanie daje Mamie – rozmawia Iwona Kosztyła

Iwona Kosztyła: Czas upływa rodzicom bardzo szybko lub przepływa przez palce. Wszyscy narzekamy na jego brak. Wydawać by się mogło, że macierzyństwo czy rodzinne obowiązki okradają rodziców z czasu. Czy rzeczywiście tak jest?
Agnieszka Walicka-Chmiel: Decydując się na dziecko, decydujemy się na to, że czas będziemy poświęcać jemu, nie tylko sobie. Jest to taka misja, która zawiera czas wspólny. Ale ten czas jest wielką wartością dla rodziny, dla małżeństwa. Nie wydaje mi się, że to jest jego marnowanie, tylko wzrastanie w nim razem.

Gdy ma się piątkę dzieci, co sprawia najwięcej kłopotów w roku szkolnym?
Podchodzę do tego zadaniowo. Wiem, że im bardziej mam poukładane, tym jestem w stanie lepiej to wszystko ogarnąć. Czas wakacyjny był lajtowy. Wszyscy wstawali o różnych porach. Jeździliśmy tam, gdzie dzieci chciały, wszystko działo się spontanicznie. Nawet wieczorne ogarnianie siebie i dzieci było przeróżne i – nie ukrywam – niekiedy był chaos, ale taki przyjemny. Wieczory były długie, więc każdy robił różne rzeczy.

Wraz z rozpoczęciem roku szkolnego musieliśmy sobie wszystko poukładać. Już tydzień przed pierwszym września razem z mężem omówiliśmy rytm dnia, ustaliliśmy pory – o której godzinie co robimy. Nie ma chaosu wieczorem. My też mamy wtedy czas dla siebie. Bardzo polecam ustalenie harmonogramu: kiedy jest sprzątanie, kolacja, pakowanie się, czas na modlitwę. Ze wszystkim się wyrabiamy i dzięki temu każdy wie, co ma robić. Nie ma już takiego chaosu.

Czy ustalacie to sobie w głowie, czy tworzycie jakiś grafik?
Zamysł musi być w głowie, jak najbardziej. Wszystko musi być przegadane z mężem, bo sama mogę się starać, ale jeżeli on nie będzie współpracował, będzie nam dużo gorzej. Oczywiście, mamy to też zapisane na lodówce. Trzymamy się planu wraz z dziećmi. Zdarzają się jakieś poślizgi, ale nawet jeśli w poszczególnych punktach dnia mamy poślizg, to wyrabiamy się na 20.30 na modlitwę i dzieci idą już do swoich łóżek.

Jak to wygląda? Mama staje przy lodówce, spogląda na grafik i mówi: „To teraz Ola ma cztery minuty na zrobienie czegoś, najstarszy syn ma pięć minut na zrobienie czegoś innego”?
Tak! Właśnie o to chodzi. Żeby zyskać czas dla siebie, muszę ustalić wcześniejsze ramy. Przy piątce dzieci, gdyby każdy chciał w swoim tempie jeść kolację, śniadanie, ubierać się, można by było do 24.00 siedzieć i dalej dzieci byłyby nieogarnięte. U mnie to naprawdę działa. Moje dzieci też są zadaniowe. One wiedzą wtedy, co mają robić. Dlatego też ten czas jest im przypominany, np.: za 15 minut zaczynamy już kolację. Jeśli ktoś nie zdąży, to trudno… (śmiech)

Kolacji nie ma? Ma mniej czasu na zjedzenie, a może jedna kanapka mniej?
No oczywiście, że tak! Wtedy jest tempo.

Ponoć mając jedno dziecko, ma się mało czasu, a mając czwórkę czy piątkę dzieci, ma się go zdecydowanie więcej. Tak mówi większość mam, które mają więcej niż jedno dziecko. To prawda?
Powiem szczerze, że trudno tak kategoryzować: jak się ma jedno dziecko, ma się więcej czy mniej czasu. To zależy wyłącznie od tego, jak rodzic sobie zorganizuje ten czas. Można mówić o tym, że ma się jedno dziecko i nie ma się czasu, bo wszystko kręci się wokół dziecka i pracy. Ktoś może mieć dużo zadań, dziecko może mieć dużo zajęć pozalekcyjnych. Mając czwórkę, piątkę dzieci można nie mieć tego czasu albo mieć czas – w zależności od tego, jak kto sobie to zorganizuje.

Pokazując na swoim przykładzie – ja już wygospodarowałam dla siebie trochę czasu. Tak zorganizowałam dzień, szczególnie wieczorne ogarnianie się, żeby mieć też czas i przestrzeń dla siebie, bo uważam, że jest to bardzo ważne. Mam chwilę, żeby poczytać książkę, przemyśleć coś, pogadać z mężem, podziałać w swojej przestrzeni pracy.

Wygospodarowanie czasu dla siebie dodaje energii. Moje myśli nie krążą wyłącznie wokół dzieci. Nie myślę: „O jejku, ile tego wszystkiego jeszcze jest do zrobienia”. Im bardziej mam wszystko poukładane, tym lepiej to działa. Łapię międzyczas. Kiedy moje starsze dzieci idą do szkoły, do przedszkola, a dwójka małych śpi, szybko ogarniam obiad i siadam do swoich działań. Można mieć czas dla siebie, to tylko kwestia tego, jak kto sobie to zorganizuje.

(…)

 

Przeczytaj cały wywiad, jaki zamieszczamy w najnowszym 6/2021 numerze naszego dwumiesięcznika „LaSalette” Posłaniec Matki Bożej Saletyńskiej z tematem głównym <<Czas to MIŁOŚĆ>>.

 


Zostań prenumeratorem naszego saletyńskiego dwumiesiecznika!

Szczegóły – >TUTAJ


.

 

.

You may also like
ŚMIERĆ … UTRATA …?
Co Maryja z La Salette mówi o … czasie
Czas to MIŁOŚĆ
ZACHWYĆ SIĘ I KOCHAJ!